czwartek, 30 kwietnia 2015

It is bad luck !

Ciężki dzień, ciężki tydzień. Zaczął się fatalnie i niestety skończył (no może są jakieś plusy jednak, wybaczcie miewam lekkie skłonności do wyolbrzymiania, ale rzadko).

Taki okres chyba wszyscy znamy. Rozchwianie emocjonalne, na zmianę złość i chęć płaczu. Ciągle myśli typu : " Moje życie jest do niczego", kompletny brak koncentracji, zrozumienia ze strony innych czyt. ciągle nazywają Cię egoistą.
I ten fatalny splot małych i dużych zdarzeń, których konsekwencją są negatywne skutki, które po prostu zwiemy pechem.
Tak, właśnie taki był mój ostatni tydzień. Niewyobrażalnie pechowy.Nie życzę takich najgorszemu wrogowi.

Wyobrażacie sobie życie bez telefonu?
Chociażby tydzień?
Nie? A może dzień?

Ja przeżyłam około 120 godzin czyli 7 200 minut bez telefonu. Obliczenie sekundy to już zbyt wymagające zadanie.

Było baaaaaaaardzo , bardzo ciężko.
Nie mogłam dzwonić , ani sprawdzić godziny gdy czekałam na miejski lub gdy chciałam się dowiedzieć ile jeszcze cennych minut stracę na kolejnym wykładzie, nie byłam na bieżąco z facebook'iem, pocztą.

Gdy poszłam zablokować numer do mojej sieci (ciężka trasa, mapy google mnie oszukały + nienawidzę gdy kolejne budynki obok siebie mają numery 54 i 42, wtf? co się stało z pozostałymi? )
okazało się mianowicie, że nie jestem właścicielem , mój dowód tożsamości do niczego się nie przyda, nie znam też numeru umowy czy seryjnego ... zresztą, mniejsza z tym.
Moje słowa brzmiały:
-Już za chwilę się dowiem, tylko zadzwonię, proszę dać mi chwilkę.

...

-Znaczy, nie , nie mam przecież telefonu.

Następny mój krok -> szybkie wyjście z salonu
(Btw. miła obsługa, a to przecież rzadkość).

Bus odjeżdża mi sprzed nosa, czekam na kolejny, nie wiem która godzina, a ławeczka w cieniu zajęta...
Mój boski,bo nadjeżdżający bus pełen ludzi, zero tlenu i facet czytający moje notatki na nadchodzące kolokwium w środę z Historii Prawa Polskiego (MNÓSTWO STRON DROBNEGO DRUCZKU, bo taniej) przyprawiają mnie o mdłości.

Mama. Mama każe mi szukać telefonu, którego potem nie chce mi kupić, no bo "sama jeszcze nic nie wie" (dzisiaj negocjacje dobiegły końca, dostanę go).

Halo! Przecież jestem odcięta od cywilizacji!
Instagram kaput hahaha :D

Kolejny dzień, kolejne katastrofy - moje motto poprzedniego tygodnia, który mam nadzieję już się zakończył.
Niesmaczny obiad, nieobecność na wykładzie z Socjologii.
Mam pytanie, można być spóźnionym na szkolenie z Avonu, które zostało odwołane?
Bo ja już nic nie wiem. Tak, spóźniłam się ponad pół godziny, ale to tylko dlatego,że miejska 15, w którą wsiadłam po jednym przystanku jaki przejechała zakończyła swój żywot. I dalej już nie pojechała.
Kolejny miejski, w który wsiadłam utknął w 1,5 kilometrowym korku (obejmował długość aż 3 przystanków, poruszcie wyobraźnię, topiłam się).

Szkolenie odwołane!

-Ale może pani "potestować" sobie kosmetyki. Pani się chyba śpieszy ... :)
No coś Ty, nieee, wcale !
Szaleńczy bieg na przystanek (wyrabiam formę a co ! ).
Kierowca 28, zamyka drzwi przed nosem.
Upierdliwy, niewychowany facet, zemszczę się jak tylko odzyskam oddech ;-)

W końcu dotarłam na Walne Zebranie Delegatów grupy lokalnej ELSA Lublin.
Jest niesamowicie, to po prostu trzeba przeżyć, w końcu poczułam się jak prawdziwa studentka prawa aktywnie działająca. Moim kolejnym celem : jest osiągnąć tam sukces, ale to wielkie wyzwanie.
Jedyny minus to czas zebrania (około 5 godzin- świetna dieta, nie możesz wyjść i zjeść)

A więc dieta wg Waszej Misi :
bieg na miejski + walne zebranie jakiegoś koła naukowego

Wniosek: piątki trzynastego zdarzają się też w niedziele, poniedziałki, wtorki i środy.

Pozdrawiam

Wasza misia



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz