piątek, 25 września 2015

still HOLIDAY

Tak dawno mnie tu nie było,że nie potrafię dobrać słów, by wyrazić to, co mam do powiedzenia. Choć moje wakacje wciąż trwają czuję się tak bardzo zapracowana.

Postaram się wszystko streścić w kilku punktach:


  1. pracowałam przez miesiąc w kiosku INMEDIO -> teraz wiem mnóstwo o wszelkiego rodzaju magazynach i umiem wystawić fakturę ;
  2. została wybrana na Dyrektora ds Public Relations w ELSA, grupie lokalnej Lublin ;
  3. udzielałam się jako ambasador Lipton Ice Tea (mnóstwo zdjęć ) ;
  4. tańczyłam, bawiłam się, chodziłam na imprezy, spotykałam ze znajomymi i spędzałam niezliczone godziny nad wodą.
To są moje największe osiągnięcia. Jednak podobno to grafika najbardziej przyciąga wzrok i skupia uwagę ... ;-)






środa, 13 maja 2015

New wish !



Ostatnio wpadłam na pomysł, by coś zrobić ze swoimi włosami. Musicie wiedzieć,że bardzo lubię zmiany i paradoksalnie boję się ryzyka. Jednak ...

... postanowiłam rozjaśnić włosy. Wielu powie nic wielkiego, ale ja nigdy nic, z nimi w roli głównej, nie kombinowałam. ;-) Do czasu !

-Użyję rozjaśniacza! - tak powiedziałam i tak zrobiłam.

To nie będzie jedna z bajek o księżniczce i szczęśliwym zakończeniu to była katastrofa.
Przyczyną było moje roztargnienie, zaniedbanie i głupie pomysły.
To była katastrofa ... Tylko tak można to nazwać , wyglądałam jak potłuczona.
Gdzie są moje włosy? Nudny ale przynajmniej jednorodny kolor?

... chwila cisza, dla podkreślenia powagi sytuacji.

Ale zacznę od początku, użyłam rozjaśniacza, ooooo tego:

Nie będę go krytykować, bo przynajmniej włosów mi nie zniszczył. Są w prawie nienaruszonym stanie, nie zauważyłam też wzrostu liczby rozdwojonych końcówek. Prawdopodobnie dzięki jego składowi :

  • olej arganowy tzw PŁYNNE ZŁOTO MAROKA
  • witamina E
  •  nienasycone kwasy tłuszczowe


W opakowaniu:

  • 1 saszetkę z preparatem rozjaśniającym 50g
  • 1 butelkę z aktywatorem 50 ml
  • 1 saszetkę balsamu arganowego 15 ml
  • 1 saszetkę SERUM arganowego 4 ml
  • instrukcję użycia
  • 1 parę rękawic ochronnych
Szkoda, że brakuje tu czegoś do nakładania rozjaśniacza. Najlepszy byłaby paletka do nakładania.
Niestety ja owej nie posiadałam, dlatego jako substytut użyłam po prostu szczoteczki do zębów. Jedyną  jej wadą było to,że ciągle wplątywała się we włosy i straciłam przez nią kilka włosów.

Po wymieszaniu saszetki preparatu rozjaśniającego i butelki z aktywatorem (w postaci cieczy) wychodzi niebieska papka, którą w jak najszybszym tempie.

Dla mnie jedna to za mało, choć na początku nie zdawałam sobie z tego sprawy (mało substancji + mam gęste włosy).
Zamiast zrezygnować nałożyłam co jest.
Najlepiej zacząć od nasady głowy, później wokół niej, a następnie (jeśli dalej dysponujemy substancją) pozostałe włosy z tyłu głowy.
Ten sposób nakładania wiele ułatwia.



Jeśli ktoś nie chce by wyszedł tzw świński blond, to radzę  nie trzymać rozjaśniacza na naturalnym ,średnim blondzie aż 20 min, wystarczy 10 min. Szybko bierze, zgodnie z reklamą ów rozjaśniacz jest intensywny, przekonałam się na własnej skórze.
Co było powodem kupienia jeszcze tego samego dnia dwóch farb o nazwie "naturalny blond" i kolejny zabieg.

Sytuacja została opanowana, ale dalej wokół głowy mam o wiele jaśniejsze niż z tyłu pozostałe (tj kucyk. Mimo to sytuacja nie jest tragiczna, efektem końcowym byłam zadowolona :)
Przecież chciałam mieć jaśniejsze włosy.
Jedna z moich pomocnic, stwierdziła, że rudy kolor to mój kolor :D
no nie wiem, na razie nie jestem przekonana ... ;-)


OBECNIE:










Wasza Misia <3
na koniec , piosenka ode mnie, która zagnieździła się w moim umyśle i nie mogę się od niej uwolnić.
Miażdzące uczucie:




I really like you ...
Obserwujemy? :D




poniedziałek, 4 maja 2015

I wanna be a model

Witam wszystkich

Perełki, które mnie oczarowały.
Jest tylko jeden, maluteńki problem.
Kupiłabym je ...
Tylko od czego zacząć? Wy od czego byście zaczęli?

TUTAJ
Zarówno kolor jak również zapięcie z maluteńką, złotą zawieszką są po prostu urocze. Wypatrzyłam je w reserved i uważam,że są w naprawdę odpowiedniej cenie.
Idealne do ciemnych i jasnych ubrań, eleganckiej sukienki czy spodni w kant.
Osobiście założyłabym je do ołówkowej spódnicy, najlepiej czarnej. Ostatnio wprost szaleję za nimi.


TUTAJ

Jestem szczęśliwą posiadaczką tej sukienki. Musiałam się pochwalić, bo uważam,że jest niesamowita. Niestety muszę skrytykować to zdjęcie, bo nie odpowiada rzeczywistości. Na żywo prezentuje się sto razy lepiej.
Dostępna jest w powyższym kolorze oraz czarnym. Jednak sądzę, że obecny na zdjęciu lepiej się prezentuje. Sukienka jest wyrazistsza, zwłaszcza kształt i zdobienia (złote suwaczki). Krój jest również świetny,oryginalny, na środku jest suwak, który wedle gustu możemy regulować, czego nie widać na zdjęciu. Materiał jest rozciągliwy, do każdego się dostosuje.
Muszę przyznać,że sukienka w tym kolorze sprzedawała się dosłownie jak świeże bułeczki. Mimo,że kolekcja była nowa, udało mi się zgarnąć ostatni rozmiar 34, a długo się nad nią nie zastanawiałam.
Warto przy okazji wizyty w sklepie "Reserved" się jej przyjrzeć ;-)

 TUTAJ
Cytrusowa ! Baaaardzo słoneczna :)
Wygodna, w pasie wąska, dół luźny. Idealna na wycieczki, do zwiedzania.
Na pewno będzie rzucać się w oczy. Gdy zamykam oczy już widzę wakacje ...
Naprawdę polecam !



TUTAJ




Tylko 9.99 zł ! Poważnie
Świetnie prezentują się na uchu, dopasują się do każdej stylizacji.
Gorrrrrąca oferta.
Szczególnie zachęcam do wizyty w sklepie " Cropp" można znaleźć coś dla siebie a nawet kupić, bo każda druga rzecz za 50 %.



TUTAJ

Kolejna rzecz ze sklepu "CROPP" , którą muszę mieć. Jak widać w kolorze czarnym, a podobno czarny nieźle wyszczupla, sprawdziłam, czuję się w nich świetnie.
Wyróżniającym elementem jest koronka na dole,oczywiście na plus. Łatwo zauważyć,że pojawia się coraz częściej nie tylko jak dodatek w szortach. Zapinane są z tyłu na zamek błyskawiczny, nie martwcie się , mocny, nie rozepnie się nieproszony.

Mam nadzieję,że Wam też coś z powyższych przypadło do gustu.
Miłych wiosennych zakupowych szaleństw !
Bez debetów i dobrych rozmiarów życzę :)


Wasza Misia
Już niedługo o przygodach z rozjaśniaczem i farbami. Wszystko wypróbowane, katastrofa zażegnana :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

It is bad luck !

Ciężki dzień, ciężki tydzień. Zaczął się fatalnie i niestety skończył (no może są jakieś plusy jednak, wybaczcie miewam lekkie skłonności do wyolbrzymiania, ale rzadko).

Taki okres chyba wszyscy znamy. Rozchwianie emocjonalne, na zmianę złość i chęć płaczu. Ciągle myśli typu : " Moje życie jest do niczego", kompletny brak koncentracji, zrozumienia ze strony innych czyt. ciągle nazywają Cię egoistą.
I ten fatalny splot małych i dużych zdarzeń, których konsekwencją są negatywne skutki, które po prostu zwiemy pechem.
Tak, właśnie taki był mój ostatni tydzień. Niewyobrażalnie pechowy.Nie życzę takich najgorszemu wrogowi.

Wyobrażacie sobie życie bez telefonu?
Chociażby tydzień?
Nie? A może dzień?

Ja przeżyłam około 120 godzin czyli 7 200 minut bez telefonu. Obliczenie sekundy to już zbyt wymagające zadanie.

Było baaaaaaaardzo , bardzo ciężko.
Nie mogłam dzwonić , ani sprawdzić godziny gdy czekałam na miejski lub gdy chciałam się dowiedzieć ile jeszcze cennych minut stracę na kolejnym wykładzie, nie byłam na bieżąco z facebook'iem, pocztą.

Gdy poszłam zablokować numer do mojej sieci (ciężka trasa, mapy google mnie oszukały + nienawidzę gdy kolejne budynki obok siebie mają numery 54 i 42, wtf? co się stało z pozostałymi? )
okazało się mianowicie, że nie jestem właścicielem , mój dowód tożsamości do niczego się nie przyda, nie znam też numeru umowy czy seryjnego ... zresztą, mniejsza z tym.
Moje słowa brzmiały:
-Już za chwilę się dowiem, tylko zadzwonię, proszę dać mi chwilkę.

...

-Znaczy, nie , nie mam przecież telefonu.

Następny mój krok -> szybkie wyjście z salonu
(Btw. miła obsługa, a to przecież rzadkość).

Bus odjeżdża mi sprzed nosa, czekam na kolejny, nie wiem która godzina, a ławeczka w cieniu zajęta...
Mój boski,bo nadjeżdżający bus pełen ludzi, zero tlenu i facet czytający moje notatki na nadchodzące kolokwium w środę z Historii Prawa Polskiego (MNÓSTWO STRON DROBNEGO DRUCZKU, bo taniej) przyprawiają mnie o mdłości.

Mama. Mama każe mi szukać telefonu, którego potem nie chce mi kupić, no bo "sama jeszcze nic nie wie" (dzisiaj negocjacje dobiegły końca, dostanę go).

Halo! Przecież jestem odcięta od cywilizacji!
Instagram kaput hahaha :D

Kolejny dzień, kolejne katastrofy - moje motto poprzedniego tygodnia, który mam nadzieję już się zakończył.
Niesmaczny obiad, nieobecność na wykładzie z Socjologii.
Mam pytanie, można być spóźnionym na szkolenie z Avonu, które zostało odwołane?
Bo ja już nic nie wiem. Tak, spóźniłam się ponad pół godziny, ale to tylko dlatego,że miejska 15, w którą wsiadłam po jednym przystanku jaki przejechała zakończyła swój żywot. I dalej już nie pojechała.
Kolejny miejski, w który wsiadłam utknął w 1,5 kilometrowym korku (obejmował długość aż 3 przystanków, poruszcie wyobraźnię, topiłam się).

Szkolenie odwołane!

-Ale może pani "potestować" sobie kosmetyki. Pani się chyba śpieszy ... :)
No coś Ty, nieee, wcale !
Szaleńczy bieg na przystanek (wyrabiam formę a co ! ).
Kierowca 28, zamyka drzwi przed nosem.
Upierdliwy, niewychowany facet, zemszczę się jak tylko odzyskam oddech ;-)

W końcu dotarłam na Walne Zebranie Delegatów grupy lokalnej ELSA Lublin.
Jest niesamowicie, to po prostu trzeba przeżyć, w końcu poczułam się jak prawdziwa studentka prawa aktywnie działająca. Moim kolejnym celem : jest osiągnąć tam sukces, ale to wielkie wyzwanie.
Jedyny minus to czas zebrania (około 5 godzin- świetna dieta, nie możesz wyjść i zjeść)

A więc dieta wg Waszej Misi :
bieg na miejski + walne zebranie jakiegoś koła naukowego

Wniosek: piątki trzynastego zdarzają się też w niedziele, poniedziałki, wtorki i środy.

Pozdrawiam

Wasza misia



 

niedziela, 19 kwietnia 2015

The begining.

Nowa ja , nowy blog!
Nowe decyzje.
Powinnam zacząć od tego po co i o czym ;-)
A więc ...

Każdy ma taki moment,że chce coś zmienić w swoim życiu. Są to wybory mniejszej lub większej wagi. Ja z moim szczególnym upodobaniem do zmian robię to bardzo często (nowy pokój od roku został przemeblowany ostatnio co najmniej po raz trzeci).
Zmiany mogą dotyczyć również koloru włosów, całej garderoby lub tylko spodni, zerwania ze swoim obecnym chłopakiem, wyjazdu za granicę, rzucenia studiów (nie daj boże!, choć sama się nad tym zastanawiam), zrobienia tatuażu lub o wiele bardziej szalonych rzeczy, których wybaczcie nie będę tutaj wymieniać, bo post nie jest o tym.
Lub po prostu zmiany koloru dalszej części zdania w poście na blogu "All about it!" -jak ja to zrobiłam, to też jest zmiana :) no dobra, kaprys!
 

 No cóż, może po prostu instagram mi nie wystarcza.
Albo jestem nieśmiała i potrafię tylko tutaj o wszystkim i o sobie.
Albo jestem rozgadana, nikt mnie już nie chce słuchać, blog to moja ostatnia deska ratunku ... a może nawet i nie, bo wcześniej się skończyły.

To prawda i kłamstwo po części.
Nie potrafię siebie określić.
Jak to studentka pierwszego roku, świat mi się zawalił, moja przyszła praca może nie przypominać tej z serialu "Prawo Agaty", gdyż mogę jej wcale nie mieć mimo aplikacji za 20 tysi.
Ironia losu czyż nie?
Po co się martwić , skoro i tak nie chciałabym w taki sposób zarabiać pieniędzy ...

O CZYM?
Nie mogę się powstrzymać, to pierwszy post ale chcę napisać o wszystkim, chcę żebyście mnie poznali i polubili.
Może ja siebie wtedy również polubię.

Wszelkie inspirujące mnie rzeczy znajdziecie tutaj, będę Waszą powierniczką, przyjaciółką, "dyktatorką smaku".
Wiecie skąd ten cytat? :-)

Korzystajcie z tego co tu udostępniam.
Piszcie na maila  o Waszych problemach, pomogę, zapewniam wszelką anonimowość..
Będziemy rozmawiać .
Ja też chcę Was lepiej poznać.


Na koniec pozdrawiam Was moje misie !

                                                                                                  Wasza Misia.





 E-mail: edytawlazlo@onet.eu